piątek, 20 grudnia 2013

Błyszczące, kolorowe...

Ujrzałem dziś coś błyszczącego i kolorowego!!! Nigdy przedtem nie widziałem tak wspaniałej rzeczy! Tata mówi, że to nasza choinka, którą ustroił wraz z Mamą, ponieważ zbliża się Boże Narodzenie. Co to jest Boże Narodzenie?? Ach, nieważne! To pewnie coś miłego, skoro ta choinka jest tak śliczna!!!
choinka widziana oczami maleństwa


W oczach mnożą mi się przeróżne barwy... do tej pory wszystko było takie szare, monotonne... myślałem, że ten tutejszy świat po prostu tak wygląda... Dziś zaczynam dostrzegać nowe odcienie. Nie potrafię ich nazwać, ale są naprawdę ładne. Nawet twarze Rodziców wyglądają nieco inaczej. Radośniej.

wtorek, 17 grudnia 2013

Bezpiecznie...

Całą noc spałem z Mamusią i z Tatusiem w duuużym łóżku. Muszę przyznać, iż jest to naprawdę niezmiernie przyjemne. Tak mi wtedy dobrze, jak nigdy. Czujemy się bezpiecznie - ja - wtulony w Mamusię, Ona - objęta silnym ramieniem Taty. Tak, Mama wtedy także jest bardzo szczęśliwa. I spokojna. Doskonalę to odczuwam...

niedziela, 15 grudnia 2013

Uśmiech Mamy



Coraz wyraźniej widzę twarz mojej Mamy.
Dostrzegam Jej uśmiech, kiedy mnie karmi.



Zaczynam rozglądać się dokoła. Może zobaczę coś interesującego...

sobota, 14 grudnia 2013

Pierwsze wyczyny Malca

Leżąc na boku, potrafię już sam przekręcić się na plecy!

Dziś dokonałem tego wyczynu po raz pierwszy. Właściwie nie było to aż tak trudne, wystarczyło trochę kombinacji: tu dać rączkę i nogę i przenieść ciężar na drugą stronę i hop! na plecy! :)

czwartek, 12 grudnia 2013

W przychodni

Byłem dziś na moim pierwszym spacerku. Brr...zimno. Zmarzł mi trochę nosek. Ale to nic. Świeże powietrze pozwoliło mi się wyciszyć, więc szybko zasnąłem.

Kiedy się obudziłem, wcale nie byłem w domku, lecz w jakimś dziwnym miejscu podobnym do tego, w którym przebywałem z Mamą na samym początku mojego pobytu tutaj. Przyszły jakieś panie, zmierzyły mnie, zbadały i stwierdziły, że rozwijam się prawidłowo. Hmm.. a jaki bym był, gdybym rozwijał się nieprawidłowo? Przecież czuję się wyśmienicie - to jest chyba najbardziej miarodajne! Niestety oni nie potrafią mnie zrozumieć... A przecież próbuję im powiedzieć: "Hej, jest wszystko ok. Czuję się świetnie!" Oni mają swoje liczby i miary. Na przykład to - 3290 g. Tyle podobno ważę.

wtorek, 10 grudnia 2013

Pępek świata

Dziś w nocy odpadł mi pępek - ostatni znak życia płodowego.

To dla mnie niebanalne wydarzenie! Czuję się dzięki temu troszkę większy, troszkę bardziej samodzielny. Bo przecież potrafię już sam oddychać. I jeść - co wcale nie jest już tak trudne, jak wydawało się na początku. Wystarczy właściwie zassać i mleczko płynie strumieniami ;)

A zatem pępuszek, który przypominał mi jeszcze o pobycie w brzuszku u Mamy, został schowany do pudełka wraz z innymi moimi skarbami-pamiątkami. Mama lubi wszystko zbierać... na pamiątkę :)

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Przytulanka




Dobrze jest mieć miłe zwierzątko, które można przytulić.
NIC JEDNAK NIE ZASTĄPI MAMUSI I JEJ MIŁOŚCI.


Moja owieczka-przytulanka

sobota, 7 grudnia 2013

Urodziny mojego Tatusia

To był niezwykły dzień. Panowała uroczysta atmosfera, bo Tata miał swoje święto - urodziny. Usłyszałem, jak mówił do Mamy (bo Ona znów się rozpłakała. Tym razem chyba dlatego, że nie miała dla Tatusia prezentu): "Dałaś mi NAJPIĘKNIEJSZY PREZENT, jaki kiedykolwiek otrzymałem..." I bardzo mocno nas - to znaczy mnie i Mamusię - przytulił.

Tym prezentem urodzinowym jestem JA!

piątek, 6 grudnia 2013

Babcia

W naszym małym domku pojawiła się nowa osoba. Podobno to moja babcia. Nie rozumiem, kim jest "babcia", ale to nic nie szkodzi. Ona jest bardzo miła. Nosi mnie na rękach i kołysze. Przemawia do mnie swoim ciepłym, spokojnym głosem. Ach, od razu przypadła mi do gustu ;)

wtorek, 3 grudnia 2013

Pierwsza kąpiel


Po raz pierwszy w wodzie! Muszę przyznać, że było to całkiem przyjemne doświadczenie... przypomniało mi mój pobyt u mamy w brzuszku. O tak, ciepło i przyjemnie.


Tylko rodzice byli jacyś zestresowani. Pytali się wzajemnie, czy woda nie za zimna, czy nie za gorąca, czy nie zmarznę. "Uważaj", "trzymaj". Wielka panika. A przecież nic się nie dzieje. Spokojnie moi kochani, mnie się ta kąpiel bardzo podobała!

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Nieustanne karmienie


Tak bardzo spodobało mi się picie mamusinego mleczka, że cały dzień i całą noc nie pozwalam Mamie ode mnie odejść - choćby na krok! Jeśli odkłada mnie do łóżeczka, to zaczynam płakać. To działa - Mama zaraz bierze mnie znów na ręce i przytula. A ja mogę dalej ssać, choć wcale nie jestem głodny.Ja po prostu chciałbym być zawsze blisko Mamusi, wtulać się w nią. Czuję się wtedy bezpiecznie, czuję się kochany.

niedziela, 1 grudnia 2013

Ciągle śpię...

Tata wyczytał, że noworodki przesypiają 20 godzin na dobę. Nie wiem ile to jest, czy dużo, czy mało, ale to może być prawdą, bo rzeczywiście śpię dużo. Czasem się budzę, żeby napić się mleczka. Właściwie poza oddychanie, ssaniem i robieniem kupki potrafię już tylko spać. Ach, no i oczywiście płakać i krzyczeć, kiedy jestem głodny albo czuję coś nieprzyjemnie mokrego... Najczęściej jednak płaczę dlatego, ponieważ pragnę bliskości mojej Mamy. U niej w ramionach przy piersi czuję się najlepiej, hm.. nawet z tym mokrym! Wtedy to mogę spać!!! Bo dostawa mleka jest nieprzerwana, jest pod nosem (dosłownie - w buzi), więc kiedy tylko mój brzuszek da mi sygnał, że jest już próżny, zaczynam cmokać przez sen i go napełniać :D

I tak leniwie mijają mi dnie i noce, których nie odróżniam. Tylko Mama i Tata tak je nazywają, nie wiedzieć czemu.

sobota, 30 listopada 2013

Najlepsze mleko Mamy


Przytulam się do Mamy i piję mleczko. Hmm.. czuję, że nie ma nic lepszego na świecie! Kilka łyczków i jestem najedzony. Mogę zatem spokojnie zasnąć i dalej ssać, ot tak, 
karmienie piersią
dla przyjemności. 

 
Wcześniej, kiedy mnie tu jeszcze nie było, w ogóle nie musiałem jeść, a byłem przez cały czas nasycony. Tutaj jest wszystko inne... Ale jakże ciekawe! I smaczne :)

piątek, 29 listopada 2013

W moim życiu pojawia się TATA


Mamusia powiedziała, że jeśli nie będę miał żółtaczki (właściwie nie wiem, co to znaczy...), to wyjdziemy do domu. Zastanawiałem się, czym jest dom i co to za miejsce, w którym jesteśmy. Mama nazywa je szpitalem. Ten cały szpital nie jest chyba zbyt przyjemny, skoro Mama trochę płakała. Po pewnym czasie jej słowa się sprawdziły - miałem tylko lekką żółtaczkę, więc dostaliśmy zgodę na wyjście do domu.  Przyjechał ten Ktoś, kogo głos i ciepły dotyk już znam i zabrali mnie z sobą w daleką drogę.

Teraz już wiem, czym jest dom - przytulny, ciepły kącik. Jesteśmy razem. Rozkoszujemy się naszą bliskością. Mama przedstawia mi moje łóżeczko, słonika, mięciutką owcę, włącza kołyskę, której słuchałem jeszcze w jej brzuszku. A ten Ktoś bierze mnie w swe silne ramiona i tuli. Już wiem, kim jest. To Tata!

Na świecie, oprócz mamy, jest jeszcze wiele innych ludzi

Dokonałem pewnego odkrycia. Mianowicie oprócz mnie i mamy znajdują się tu jeszcze inne osoby. Słyszę ich głosy i dostrzegam poruszające się mgliste postaci. Najlepiej widzę Mamę. Ona jest blisko, przytula mnie do siebie. Jej czułości potrzebuję teraz najbardziej. I ona o tym doskonale wie... A może i ona pragnie mieć mnie w swoich ramionach? W końcu kiedyś byliśmy nierozłączni...

Teraz jest nieco inaczej. Przychodzą jacyś obcy i mnie od niej odciągają, żeby obejrzeć, osłuchać... Hm.. właściwie nie wiem, po co oni to robią. Usłyszałem tylko strzępki rozmów: "waży...", "reaguje prawidłowo", "słyszy" i jeszcze różne inne mało ciekawe terminy. Bardzo mi się te wszystkie badania nie podobają, ponieważ ja chcę tylko jednego - bliskości i ciepła mamy.

czwartek, 28 listopada 2013

Mówią do mnie Tomuś


A więc w końcu się zdecydowali. Słyszałem te ich rozmowy na mój temat. Pytali się, jak chcę mieć na imię. Wymyślali różne: Maciuś, Miłosz, Ksawery i wiele innych. Z radości fikałem wtedy koziołki w mamy brzuszku, bo wiedziałem, że jetem dla nich kimś ważnym :) Aż wreszcie, w ostatniej chwili, postanowili - jestem Tomek.

środa, 27 listopada 2013

Uwaga! JESTEM - moje narodziny


Czuję się jakoś dziwnie... Właśnie - czuję SIĘ. Swój ciężar. Wcześniej unosiłem się lekko w ciepłej wodnistej substancji, teraz jestem otulony czymś innym, szorstkim, mniej przyjemnym. Ale jest ręka mojej mamy. Czuję jej dotyk na moim policzku. Głaskała mnie także, kiedy byłem jeszcze w jej brzuchu. Tylko nie rozumiem, dlaczego teraz jestem po tej - innej, dziwnej - stronie.

A wszystko zaczęło się od pewnego impulsu. Potem napierało mocniej i mocniej, częściej i częściej, wypychało przez ciasny tunel. Aż wreszcie ujrzałem jasność i - co najgorsze - skończył się dopływ tlenu, więc instynktownie zaczerpnąłem powietrze w moje płuca. Ktoś odłączył mnie od Mamy! Krzyknąłem z przerażenia, lecz przestraszyłem się swojego głosu - był dla mnie zupełnie nowy - toteż zacząłem płakać. Było mi nieznośnie zimno. Bałem się, bo nagle znalazłem się w zupełnie innym świecie, w świecie obcym, nieznanym, groźnym... Jak dobrze, że w chwilę później ułożono mnie przy mamie. Jej ciepło, zapach i rytmiczne bicie serca uspokoiły mnie. Przecież tak dobrze to znam. Byłem w niej, odczuwałem ją i wsłuchiwałem się w nią. Teraz przytula mnie i głaszcze. Odnalazłem jej pierś - również instynktownie. Ktoś dotknął delikatnie, acz stanowczo mojej głowy. Potem rozmawiał z mamą. Jego głos był mi znany. Już od dawna. Utulony zasnąłem w jej ramionach.

Spałem długo. Całe to przejście było dla mnie niezmiernie wyczerpujące. Raczej nie jestem głodny. Mam  zapasy jeszcze z mojego pobytu w mamy brzuszku, która ze zdziwieniem pyta, czy to normalne, że jestem taki spokojny, senny i niegłodny. Tak! Mamo, przecież jestem zmęczony. Tak samo jak ty. Również dla mnie było to trudne przeżycie. Ja też płakałem i krzyczałem. Ze strachu i z bólu.